czwartek, 27 września 2012

Śmierć kapitana Mantella

7 stycznia 1948 roku eskadra złożona z czterech mustangów P-51, należących do Gwardii Narodowej dowodzona przez kapitana Thomasa Mantalla i lecąca z Marietty w Georgii do Standiford Field w Kentucky, otrzymała od wieży kontrolnej w lotniczej bazie wojskowej w Godman polecenie zidentyfikowania nieznanego obiektu, który pojawił się w okolicy bazy. Oficjalny meldunek tak opisuje ten incydent:

Trzy samoloty zaczęły się wznosić w kierunku obiektu. Pilot Hendricks w NG336 poleciał dalej i o godzinie 15.01 C [czasu środkowoamerykańskiego] wylądował w Standiford Field. [...] Trzej piloci- Hammond w NG737, Clements w NG800 oraz Mantell w NG3869 wznieśli się na wysokość dwudziestu dwóch tysięcy stóp, następnie dwaj z nich z powodu braku tlenu zawrócili i wylądowali o godzinie 15.40, C. Mantell natomiast nadal leciał w kierunku obiektu. Operatorzy w Standiford poinformowali centrum obsługi w Wright Field o godzinie 17.50 E [czasu wschodnioamerykańskiego], że samolot NG3869 pilota Mantella spadł dwie mile na południowy wschód od miejscowości Franklin w Kentucky, około godziny 16.45 C. Pilot zginął na miejscu, samolot poważnie uszkodzony.

Wprawdzie według oficjalnej wersji i Mantell po prostu ścigał Wenus (potem była mowa o balonie) i stracił przytomność z powodu niedotlenienia, to jednak ściśle tajna analiza incydentu, sporządzona w 1948 roku przez połączone wywiady lotnictwa i marynarki, stwierdza: "Mimo iż pilot prawdopodobnie cierpiał na niedotlenienie co stało się przyczyna katastrofy, jednak jego ostatni meldunek do wieży brzmiał następująco: »To jest obiekt metalowy... ogromny... tuż przede mną, nieco powyżej... Próbuje podejść bliżej, żeby się przyjrzeć«".

autor: Timothy Good
tłumaczenie: Grażyna Gasparska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz