czwartek, 27 września 2012

Bliskie spotkania w pobliżu baz RAF-u w Woodbridge i BentwatersSkopiowane z Top Secret X

W niespełna dwa tygodnie po incydencie w Londynie miały miejsce jedne z najbardziej sensacyjnych obserwacji NOL-i, o jakich kiedykolwiek meldował personel wojskowy. Działo się to w Rendlesham Forest, tuż poza terenem dwu baz 81. Skrzydła myśliwców taktycznych amerykańskich sił powietrznych, znajdujących się na terenie baz RAF-u w Woodbridge i Bentwaters, w pobliżu Ipswich, w hrabstwie Suffolk (zamkniętych w 1993 roku). Poniżej cytuję oficjalny raport z 13 stycznia 1981 roku, skierowany do Ministerstwa Obrony przez podpułkownika (potem pułkownika) Charlesa Halta, ówczesnego zastępcę dowódcy amerykańskiej bazy sił powietrznych:

Dotyczy nic wyjaśnionych świateł Do RAF/CC

1. Wczesnym rankiem 27 grudnia 1980 roku (około godziny 3.00) dwóch członków patrolu służby bezpieczeństwa ujrzało niezwykłe światła poza bramą bazy RAF-u w Woodbridge. Sądząc, iż jakiś samolot uległ katastrofie lub był zmuszony lądować, poprosili o zgodę na udanie się za bramę w celu rozpoznania sytuacji. Dyżurny lotów zezwolił, aby na inspekcję udali się trzej członkowie patrolu pieszo. Zameldowali oni, że widzą w lesie dziwny błyszczący obiekt. Mówili, że jest metaliczny i ma trójkątny kształt, dwa lub trzy metry szerokości u podstawy i około dwóch metrów wysokości. Oświetlał cały las białym światłem. Na wierzchołku posiadał pulsujące czerwone światło, a na brzegach, poniżej, niebieskie. Unosił się lub stał na nogach. Kiedy patrol zbliżył się do obiektu, ten wykonał manewr i zniknął między drzewami. W tym czasie zwierzęta na pobliskich farmach zachowywały się jak szalone. W jakąś godzinę później znów krótko widziano obiekt w pobliżu tylnej bramy.

2. Następnego dnia - tam, gdzie widziano obiekt - znaleziono trzy zagłębienia na półtora cala i o średnicy siedmiu cali. Następnej nocy (29 grudnia 1980 roku) zmierzono promieniowanie w tym rejonie. Odnotowano promieniowanie beta-gamma o wartości 0,1 milirentgena, najsilniejsze w pobliżu centralnego punktu trójkąta utworzonego przez trzy zagłębienia. Pobliskie drzewo wykazało umiarkowane napromieniowanie (0,05-0,07 milirentgena) od strony zwróconej do zagłębień terenu.

Tej samej nocy, ale później, dostrzeżono między drzewami czerwone światło podobne do słonecznego. Poruszało się i pulsowało. W pewnym momencie wyrzuciło rozżarzone cząstki, a następnie rozpadło się na pięć odrębnych białych obiektów, po czym zniknęło. Wkrótce na niebie dostrzeżono trzy obiekty przypominające gwiazdy- dwa na północy, jeden na południu- i unoszące się jakieś 10 stopni nad horyzontem. Poruszały się gwałtownymi ruchami pod ostrym kątem, ukazując czerwone, zielone i niebieskie światła. Obiekty na północy, oglądane przez soczewki powiększające ośmio- i dwunastokrotnie, miały kształt eliptyczny. Następnie przekształciły się w regularne koła. Obiekty na północy pozostały na niebie przez godzinę lub dłużej. Obiekt na polu dniu był widoczny przez dwie lub trzy godziny i od czasy do czasu emitował w dół strumień światła. ?wiadkami tego, co opisano w punkcie 2. i 3., było wiele osób, w tym niżej podpisani.

W 1983 roku dokument został udostępniony Robertowi Toddowi z amerykańskiej organizacji pod nazwą Obywatele Przeciw Zatajaniu [obecności] NOL-i (CAUS), na podstawie Ustawy o swobodnym dostępie do informacji, a stało się tak dzięki informacjom przekazanym do CAUS przez lotnika Larry'ego Warrena, pierwszego świadka, który publicznie przedstawił swoją relacji. W liście informującym o udostępnieniu dokumentu napisano: "...Akta zostały zgodnie z instrukcjami zniszczone. Szczęśliwie, dzięki dokładnym poszukiwaniom oraz uprzejmości rządu Jej Królewskiej Mości, brytyjskiego Ministerstwa Obrony i RAF-u, Siły Powietrzne USA zdobyły dla was kopię tego dokumentu".

Major lotnictwa Donald Moreland, brytyjski szef połączonej bazy RAF-USAF w Bentwaters, odpowiedzialny za zabezpieczenie dokumentu otrzymanego od pułkownika Halta, przesłał go do Ministerstwa Obrony. Tymczasem w lutym 1981 roku Dot Strcct i Brcnda Butlcr (współautorki - wraz z Jcnny Randlcs - książki o tym zdarzeniu, zatytułowanej Shm Cnash) dowiedziały się podczas prywatnego spotkania z Morelandem, że on nic nie wie o tym incydencie, a Ministerstwo Obrony dopiero po dwóch latach wypowiedziało się na ten temat. Pani Titchmarsh z Sekretariatu Obrony 8 napisała do Jenny Randles: "...wracając do pani zainteresowania incydentem w bazie RAF-u w Woodbridge, w grudniu 1980 roku, mogę obecnie potwierdzić, że personel USAF rzeczywiście widział niezwykłe światła poza terenem bazy wczesnym rankiem 27 grudnia 1980 roku; nigdy nie wyjaśniono tego zjawiska".

Trzeba odnotować, że raport pułkownika Halta zawiera znacznie obszerniejsze informacje niż tylko te o "nic wyjaśnionych światłach", widzianych poza terenem bazy. Dlatego Randles wysłała do Ministerstwa Obrony jeszcze kilka listów z żądaniem udostępnienia więcej danych o tym zdarzeniu, ale nigdy nie otrzymała odpowiedzi. Martinowi Baileyowi z "Observera" także nie udało się wydobyć z Ministerstwa Obrony szczegółów tej sprawy. Powiedziano mu, że nie otrzymano zgody na wydanie tych akt.

Major lotnictwa Moreland przyznał w końcu, że rzeczywiście miało miejsce jakieś "mało ważne zdarzenie" poza terenem bazy w Woodbridge; chodziło wyłącznie o "kilka świateł migoczących pomiędzy drzewami".' We wrześniu 1983 roku podczas wywiadu z dziennikarzem Keithem Beabeyem, był bardziej otwarty: "Zdarzenie, które zrelacjonował mi pułkownik, zaliczyłem do nie wyjaśnionych zjawisk. Cokolwiek to było, potrafiło wykonywać w powietrzu ewolucje, do których nie jest zdolny żaden znany mi samolot". Te ewolucje to również zdolność obiektu do podziału na pięć części, czego świadkiem był pułkownik Halt 29 grudnia. Warto przypomnieć, że NOL, obserwowany nad Londynem, także dzielił się na co najmniej trzy części.

Przeciek informacji o incydencie w Woodbridge nastąpił po raz pierwszy w styczniu 1981 roku, kiedy z Brendą Butler skontaktował się oficer służby bezpieczeństwa Sił Powietrznych USA (pierwszy spośród kilku, którzy nawiązali kontakt z autorkami Sly Crash). Ukrywając się pod pseudonimem Steve Roberts, zwierzył się, że w nocy 27 grudnia w Rcndlesham Forest "rozbił się" NOL, i że on na własne oczy widział trzech małych, odzianych w srebrzyste kombinezony załogantów, jak reperowali pojazd zawieszeni w wiązce światła. Pojazd pozostawał na ziemi przez kilka godzin, podczas których pułkownik (później generał brygady) Gordon Williams, ówczesny dowódca bazy, prawdopodobnie kontaktował się z "obcymi"! Obecnych tam było wiele osób z personelu bazy, kręcono filmy i robiono zdjęcia, ale po wystartowaniu obiektu wyżsi oficerowie natychmiast je skonfiskowali.'' Aczkolwiek historia Robertsa wydaje się raczej nieprawdopodobna, a wykonany przezeń szkic obiektu nie pasuje do opisu przedstawionego przez innych świadków, to jednak niektóre punkty w jego wersji zdarzeń zostały potwierdzone.

Kilka tygodni później inny badacz, Paul Begg, otrzymał od operatora radaru w bazie RAF-u w Wattom hrabstwo Norfolk, informację, że nocą 27 grudnia jego radar wychwycił "nie rozpoznany cel", ale że zniknął on pięćdziesiąt mil na południe od przedmieść Rendlesham Forest. O incydencie zostało powiadomione C:cntrum Radarowe Obrony Powietrznej w West Drayton, w Middlesex. Dowiedziano się potem, że obiekt namierzono także w innych miejscach, na przykład w bazie RAF-USAF Bentwaters. W kilka dni później oficer wywiadu amerykańskich sił powietrznych zgłosił się do Wattom mówiąc obsłudze radarów, że prawdopodobnie namierzyli obiekt o nieznanej strukturze, który uległ katastrofie w lesie w pobliżu lpswich. Personel wojskowy, który udał się tam, żeby przeprowadzić dochodzenie, stwierdził, że w chwili gdy zbliżali się do miejsca lądowania, światła ich dżipów wysiadły i dalej musieli iść pieszo. Rzekomo natknęli się na nie rozpoznany obiekt, znajdujący się na ziemi, a pułkownikowi Williamsowi polecono nawiązanie kontaktu z załogą.

Niezależnie od tego, czy ta ostatnia część relacji to czysta dezinformacja (a mnie się wydaje prawdopodobne, że historia o obcych przybyszach - jeśli była prawdziwa -zostałaby ujawniona brytyjskim operatorom radarów), zapewne stała się ona powodem skonfiskowania przez oficerów wywiadu USAF filmów z bazy Watton. W liście do badacza Nicholasa Redferna baza RAF Watton (Wschodni Radar) przynajmniej przyznała, że poranny incydent z 28 grudnia został zarejestrowany w jej dzienniku. W zapisie z godziny 3.25 dziennik odnotowuje: "Stanowisko dowodzenia skontaktowało się ze Wschodnim Radarem i zażądało informacji od samolotu w tym rejonie - UA37 [Upper Ait Route Amber 37], kurs zstępujący na południe FL370 [Flight Level trzydzieści siedem tysięcy stóp) - o namierzeniu NOL-a w Bentwaters. Przygotowują się do sporządzenia raportu". Poinformowano również Redferna, że wszystkie nagrania z tego okresu - zarówno dźwiękowe, jak i radarowe - zostały zgodnie z procedurą zniszczone."

Nic zatem dziwnego, że twierdzenie o obecności obcych zostało przez pułkownika Williamsa odrzucone, aczkolwiek on sam potwierdził, że szczegóły w notatce pułkownika Halta są w zasadzie prawdziwe. Jeśli tak, to w końcu grudnia 1980 roku coś musiało wylądować poza terenem baz w Woodbridge i Bentwaters. Poniżej zamieszczam relacje kilku osób spośród amerykańskiego personelu 81. Skrzydła myśliwców taktycznych, które prawdopodobnie były świadkami paru różnych incydentów - o wiele liczniejszych niż opisane w notatce Halta. Choć notatka ta daje do zrozumienia, że pierwszy incydent zdarzył się we wczesnych godzinach porannych 27 grudnia, jej autor obecnie potwierdza, że niezwykłe zjawiska wokół Bentwaters-Woodbridge zaczęły się już nocą z 25 na 26 grudnia.

W książce opisującej sprawę z Rendlesham Forest, a zatytułowanej Frm Out of the Blue, Jenny Randles opowiada, jak koło północy Gordon Levett, cywilny świa-dek mieszkający w miejscowości Sudbourne - cztery mile na wschód od bazy w Bentwaters - dostrzegł niezwykle jasny, nieznany obiekt latający, który przeleciał tuż nad jego domem, przez chwilę zawisł w powietrzu, a następnie poszybował w kierunku bazy w Woodbridge. Tuż po godzinie drugiej nad ranem dwaj funkcjonariusze straży bezpieczeństwa przy wschodniej bramie w Woodbridge przekazali meldunek o rozjarzonym świetle, które następnie spadło do lasu. Polecono im zostać na miejscu aż do zmiany warty.

autor: Timothy Good
tłumaczenie: Grażyna Gasparska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz