wtorek, 23 listopada 2010

Wojskowe kontakty z UFO - próby zestrzelenia

W pierwszej fazie rozwoju problemu UFO armia Stanów Zjednoczonych miała swój pogląd na poznanie natury latających spodków. Pogląd ten streszczał się w jednym zdaniu - Gdy coś nieznanego lata w powietrzu - trzeba to natychmiast rozpoznać. A na czym polega rozpoznanie wojskowe? Oczywiście na ataku! Tzw. "Rozpoznanie w boju". - Czy to prawda - zwrócił się z pytaniem do dowództwa Amerykańskich Sił Powietrznych jeszcze w r.1957 członek Izby Reprezentantów i późniejszy senator, Lee Metcalf, - że amerykańscy piloci urządzają formalne polowanie na UFO? - Myśliwce USAF (Amerykańskich Sił Powietrznych) ścigają UFO - odpowiedział na to pisemnie gen. mjr Joe W. Kelly - tylko ze względu na bezpieczeństwo państwa bądź dla uzyskania technicznych szczegółów budowy tych obiektów. - Siły Powietrzne USA będą nadal gromadzić i analizować raporty o UFO - poparł go dodatkowo Sztab Główny USAF przy interpretacji tzw. dyrektywy AFR-200-2 - aż do chwili, gdy zjawiska te zostaną bez reszty wyjaśnione naukowo lub technicznie, bądź do czasu, aż cały potencjał obserwacji zostanie wyczerpany. Oznaczało to iż sezon na UFO został otwarty. Polowanie na latające spodki stało się jednym z priorytetów USAF i całej armii. Nie chodziło oczywiście o niszczenie pojazdów, lecz ?branie żywcem" i ?zasięganie języka". Przykład jednego z pierwszych polowań na UFO opisuje w swej książce ?Aliens from Space" mjr D.E.Keyhoe. Polowanie to odbyło się nad parkiem narodowym Sequoia Kings w Kalifornii 1 sierpnia 1953 r. Rejon ten patrolowały nocą na dość znacznej wysokości dwa myśliwce. Krótko przed północą piloci zostali powiadomieni z ziemi przez nadintendenta E.T.Scoyena i grupę jego współpracowników o zbliżaniu się do tego rejonu NOL (Niezidentyfikowanego Obiektu Latającego). Istotnie chwilę później ujrzeli oni jasny obiekt, który powoli, łagodnym łukiem schodził nad Sequoia Kings. Po odczekaniu, aż znajdzie się on dużo poniżej samolotów, obaj piloci prosto nań pikowali wierząc, że aby uniknąć z nimi zderzenia, obiekt zdecyduje się na lądowanie. Jednakże UFO z miejsca zatrzymał się w powietrzu i na oczach niezdolnych do takich manewrów pilotów błyskawicznie ponownie uniół się w górę. W dodatku jakby w odwet po tym nieudanym ataku dziewięć dni później w pobliżu miejscowości Moscou (stan Idaho) olbrzymi, 70- metrowej średnicy NOL pikować z kolei na trzy myśliwce F-86. I dopiero po chwili gdy piloci wpadli w całkowitą panikę z powodu nieuchronnej kolizji, obiekt niespodziewanym manewrem minął samoloty i błyskawicznie odleciał. Podobne, nieudane (oficjalnie) próby przechwycenia miały siły lotnicze m.in. Norwegii, RPA, Francji, Wielkiej Brytanii, Brazylii. Seria tych niepowodzeń zmusiła dowództwo USAF do zmiany stanowiska w stosunku do przechwycenia UFO. Nowe stanowisko brmiało- Czego nie uda się przechwycić trzeba definitywnie zniszczyć! Wygodny pretekst do zmiany polityki wobec Nieznanych Obiektów Latających dała (nie wiadomo: prawdziwa czy celowo sfabrykowana?) wieść, jakoby 24 lipca 1957 r. radziecka artyleria przeciwlotnicza otworzyła ogień do przelatującej nad Wyspami Kurylskimi całej formacji UFO. Formacja wprawdzie przeleciała nie uszkodzona i znikła bez śladu, ale... nie w amerykańskich publikatorach. Amerykańskie lobby wystąpiło z niezwykle logicznym wnioskiem - A jeżeli Rosjanom uda się strącić coś, czego istnienia nie uznajemy i użyją tego przeciwko Stanom Zjednoczonym? Nie możemy dać im się ubiec! W swej książce ?Flying Saucers - Serious Business" Frank Edwards opisuje kilka przypadków starć myśliwców z NOL-ami. Pierwszym przypadkiem było strącenie przez norweskie lotnictwo w 1952 r. nad Sitsbergenem latającego spodka. Znaleziono tam podobno nawet jego szczątki. Jednak Ministerstwo Obrony Norwegii stwierdziło, że nie posiada ?żadnego materiału dowodowego dotyczącego tego wypadku". Przypadek drugi. Tenże F.Edwards twierdzi, iż ?podczas jednej z niespokojnych nocy tzw. bitwy o Waszyngton" (czyli w lipcu 1952 r.) UFO spotkał się w powietrzu z samolotem pościgowym USAF. ?W chwili gdy odrzutowiec stwierdził bliskość NOL za pomocą radaru pokładowego oddał salwę z karabinów maszynowych. Odstrzelony jarzący się kawałek obiektu spadł na ziemię. Pilot zauważył miejsce upadku (?) i przekazał informację do punktu dowodzenia. Wówczas tyraliera żołnierzy przeszukała wskazany odcinek i znalazła odłamek na polu pewnego farmera. Odłamek zostać szczegółowo zbadany, ale nie udało się stwierdzić, czy jest to fragment produktu przemysłowego, czy też nieznanego rodzaju meteorytu". Oto dwie klatki filmu wykradzione przez pewnego żołnierza, przedstawiające zestrzelenie UFO nad polami kukurydzy na wschód od miasteczka Waco w USA. Następna informacja o polowaniu na UFO również przekazana została przez jakiegoś oficera amerykańskiego niszczyciela rakietowego F.Edwardsowi. Pewnego dnia 1963 r., gdy jednostka ta znajdowała się na południwym Atlantyku, nadleciał nad nią NOL i zatrzymał się wprost nad okrętem na wys. ok. 6000 m. Dowództwo okrętu zawiadomiło natychmiast Dowództwo Marynarki, skąd nadszedł rozkaz ataku. Okręt wystrzelił tylko jedną rakietę, która trafiła w Ufo i zniszczyła je. Inne cztery klatki filmu ukazującego zestrzelenie UFO. Zdięcie zrobione zostało w 1949 roku nad obszarem 51 (Obszar 51). Wszystkie te dane pochodzą sprzed ponad 30 lat. Tyle czasu potrzebują informacje na dojście różnymi kanałami do wiadomości publicznej. Co dzieje się teraz? Czy USAF lub jakiemuś innemu lotnictwu wojskowemu udało się przechwycić nieuszkodzony NOL? Myślę, iż jeżeli UFO istnieją, to władze wojskowe kilku z największych mocarstw postarały się, by zdobyć o nich jak najwięcej informacji wszystkimi dostępnymi metodami. Kanały informacji zaciskane są przez skuteczne, rządowe kleszcze, oraz dobrze znaną formułę "TOP SECRET". Być może na odtajnienie innych informacji będziemy musieli poczekać następne 30 lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz