czwartek, 27 września 2012

Meksyk

Był rok 1947. Nad Meksykiem, stanami Arizona i Nowy Meksyk zaobserwowano wiele Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. Między innymi państwo Wilmotowie z Roswell w stanie Nowy Meksyk widzieli 2 lipca duży, jarzący się obiekt, który przeleciał nad ich domem. Następnie farmer William Brazel, z tej samej miejscowości, dostrzegł pojazd poruszający się w kierunku północno-zachodnim. Po chwili ów obiekt eksplodował a jego rozżarzone szczątki upadły na ziemię. Zrobiło się już ciemno więc poszukiwania przełożył na później. Następnego dnia ranczer wybrał się z rodziną w miejsce katastrofy. Po wytrwałych poszukiwaniach odnaleźli szczątki dziwnego obiektu w kształcie tarczy. Zbudowany był z niezwykle lekkich, srebrzystych części. Znajdowały się na nim nieznane hieroglify. Wiedząc, że jest to sprawa niezwykle osobliwa Brazel natychmiast powiadomił szeryfa. Sprawa szybko trafiła do bazy wojskowej w Roswell. Na miejsce zdarzenia wysłano majora Jess'a Marcela i oficera Cavitt'a. Gdy zobaczyli dziwne szczątki, natychmiast pojęli rangę sprawy. Po ich powrocie do bazy zostało wydane przez Williama Blancharda pozwolenie na ujawnienie owych wiadomości. Oświadczenie dla prasy wydał porucznik Walter Haut. Według niego wojsko odnalazło Niezidentyfikowany Obiekt Latający. Z miejsca upadku dokładnie wyzbierano wszystkie szczątki oraz ciała czterech humanoidalnych istot, które na skutek eksplozji wypadły z UFO dwie mile na wschód. W tym miejscu zakończę relację z tych ekscytujących wydarzeń. Chciałciałbym teraz wspomnieć o oświadczeniach wydanych dla prasy. Niezwłocznie po otrzymaniu informacji o tajemniczym znalezisku, reporter o nazwisku McBoyle zatelefonował do rozgłosni radiowej w Albuquerque. Sensacyjną informację otrzymała teletypistka Lydia Sleppy. Jednak, gdy zaczęła nadawać wiadomość do sieci ABC, teleks niespodziewanie zatrzymał się. Po chwili zaczął przekazywać następującą informację: "UWAGA ALBUQUERQUE: NIE NADAWAĆ! POWTARZAM: NIE NADAWAĆ TEJ WIADOMOŚCI! NATYCHMIAST PRZERWAĆ POŁĄCZENIE!". Nadawca nie był znany. Wszystko to działo się 7 lipca 1947 roku. Po pewnym czasie wszyscy ludzie, którzy brali udział w przekazywaniu informacji stali się dziwnie małomówni. Nie chcieli w ogóle mówić o tamtych wydarzeniach. Baza w Roswell wydała wkrótce oswiadczenie, iż po badaniach stwierdzono, że były to szczątki popularnego w owych czasach balonu. Mam wątpliwosci czy wojsko miało by początkowo jakiekolwiek problemy z rozpoznaniem balonu. Warto wspomnieć iż w owych czasach latały tysiące takich jednostek. Ponadto Irving Newton , pracownik Biura Badań Meteorologicznych i Obsługi Lotów zidentyfikował znaleziony materiał jako "bardzo kruchą tkaninę". Jest to całkowicie sprzeczne z relacjami na temat twardego, srebrnego materiału. Prawdopodobnie do rozpoznania wystawiono materiał z prawdziwego balonu, gdy szczątki UFO przewieziono do innej bazy. Wszystkie osoby relacjonujące wydarzenia uważano za godne zaufania. Nie dałyby się łatwo zmylić. Niektórzy długo przetrzymywali te wiadomości w obawie przed ośmieszeniem. Przedstawię teraz dalsze losy rozbitego spodka według informacji z tajnych dokumentów. Zostały one ujawnione na mocy ustawy FOIA (Freedom of Information) czyli prawa wolnego dostępu do informacji z 1979 roku. Otóż po przejęciu UFO przez 509 Dywizjon Bombowy (jedyna wtedy grupa atomowa) zostało ono przetransportowane do bazy lotniczej Wright Patterson w stanie Ohio. Zostało tam poddane badaniom przez specjalistów. Zaangażowano do tego najlepszych naukowców USA. Na polecenie prezydenta został tam również wysłany szef doradców naukowych rządu dr Vannear Bush. Jego obecność świadczy o wielkiej wadze przywiązywanej do owych badań. 19 wrzesnia 1947 roku do prezydenta dotarły wstępne dane. Wynikało z nich, że szczątki prawdopodobnie pochodzą z pozaziemskiego pojazdu krótkodystansowego. 24 września na tajnej naradzie doszło do rozpoczęcia tajnej operacji pod kryptonimem "Majestic 12". Badania nabrały tempa. Po oględzinach zwłok humanoidalnych istot naukowcy doszli do wniosku, iż mają one wygląd podobny do ludzkiego lecz znacznie różnią się procesy warunkujące ich rozwój. Istoty te określono mianem "pozaziemskich istot biologicznych" (Extraterrestial Biological Entities, w skrócie EBE). A oto fragment ich opisu:

"Są drobnej budowy, mają nieproporcjonalnie duże głowy z małymi oczami, nie mają włosów (...) ubrane w stroje przypominające kombinezony z szarego materiału syntetycznego. Ponieważ praktycznie istnieje pewność, że pojazd jest pochodzenia pozaziemskiego (...), musi pochodzić z którejś planety naszego Układu Słonecznego lub też z innego układu słonecznego (...)".

W innym miejscu dokumentu "Majestic 12" wyjaśnione jest dlaczego sprawa jest utrzymywana w tajemnicy:

"Implikacje dla obrony narodowej wynikają przede wszystkim z całkowitej nieznajomości motywów i intencji przybyszów. Ponadto liczba lotów rozpoznawczych tych obiektów (...) wyraźnie wzrasta, co budzi uzasadnione obawy, iż może się to jeszcze nasilić. Z tych powodów (...) wszyscy członkowie zespołów badających UFO są zdania, że także nowy rząd powinien kontynuować politykę zachowania ścisłych środków bezpieczeństwa"

Na powierzchni pojazdu znajdowało się dużo, przypominających pismo znaków, których nie odczytano. Nie udało się również odkryć istoty napędu ani metody przesyłania energii. Nie było żadnych lamp, kabli, skrzydeł, śmigieł lub innych podobnych. Według relacji trzech informatorów znaleziony dysk miał kształt skorupy żółwia, kabinę o średnicy piętnastu stóp, ciała pasażerów były osmalone. Jedna z istot siedziała przy czym przypominającym pulpit sterowniczy. Możliwe, że pojazd został zniszczony przez żar lub tarcie w atmosferze.

Autor: nieznany

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz